Żywiec Zdrój – lubię tę wodę. Właściwie woda mineralna tej marki towarzyszy mi codziennie, bo jako amatorka zdrowej diety mam pojęcie, jak wielką rolę w codziennym żywieniu pełni nawadnianie organizmu. Kupuję ją online w sklepie spozywczo.pl i zaczęłam się zastanawiać czy nadal ją kupować. Ma to związek oczywiście z aferą, która miała niedawno miejsce (przypadkowy mężczyzna po napiciu się wody tej marki miał przepalony przełyk, gdyż okazało się, że zawarta w środku substancją nie była wodą – ale materiałem żrącym) jak możecie się domyślić i ja czułam się – zatrwożona, zdezorientowana, zaskoczona i zaciekawiona – stąd na bieżąco śledziłam działanie związane z reakcją na zaistniałą sytuację.
I tak – ostatecznie okazało się, że Żywiec Zdrój nic nie zawinił – felerna butelka nie była przez nich fabrycznie zapakowana, a pozostałe wody z tej samej fabryki i serii nie zostały skażone (czego dowiódł inspektorat sanitarny oraz policja), a owa butelka z której napił się nieszczęśnik de facto była przepakowywana w hurtowni z chemią. Całe szczęście, bo o niebezpieczeństwie trąbiły wszystkie media.
Współczuję jednak marce w tej chwili, choć trzeba przyznać że profesjonalnie i z gracją poradziła sobie z zaistniałą sytuacją. To jednak nie zmienia faktu, że odbiło się to niekorzystnie na ich sprzedaży i niestety – taki efekt może trwać nadal, bo co jak co, ale jakaś tam ostrzegająca myśl zawsze w głowie człowieka zostaje. Rzecz jasna, ja nie mam zamiaru zrezygnować z tej wody i cieszę się, że nie wyszła z tego jeszcze większa afera, albo (o zgrozo!) masowe ofiary picia wody, która wszakże jest źródłem życia.